czwartek, 6 stycznia 2011

Michael Schumacher

Zobaczyłem okładkę Autosport i postanowiłem dwa słowa napisać na wywołany temat.
Różne rzeczy można o Schumacherze powiedzieć ale na pewno jego osoba wywołuje emocje pozytywne i negatywne jednocześnie.
Powrót króla nie do końca był udany chociaż sam stary mistrz  mówił żeby dać mu czas, że raczej nie będzie fajerwerków chociaż pewnie po cichu liczył na trochę więcej w minionym sezonie.
U progu nowego sezonu wraca pytanie z  poprzedniego roku.
Czy król będzie rządził znowu i czy będzie wygrywał?
Pytanie jest otwarte bo na razie nic nie wiadomo o bolidzie, którym będzie jeździł, chociaż mówi się że będzie dobry i lepszy niż w 2010roku.
To, że bolid jest bardzo ważny każdy wie ponieważ bez maszyny rywalizującej z najlepszymi nawet cud kierowca nie powalczy. Ciekawe jest tylko jak będzie się prezentował Schumacher jeżeli bolid będzie konkurencyjny i jego rozwój będzie przebiegał sprawnie? Jak  jego rywalizacja z partnerem będzie wyglądać w tym roku bo widać że Nico Rosberg nie będzie raczej  potulnym barankiem jak Rubens Barrichello z czasów Ferarri.
Najlepiej obrazuję tamtą sytuację ten filmik link dodatkowo mówi to jaką pozycję w teamie miał Schumacher. Dzisiaj jest trochę inaczej chociaż szef Mercedesa Ross Brawn ciągle mówi o Michaelu a mniej o Nico, ciągle mówi o tym, że Michael potrzebuje pomocy teamu, że będzie lepiej i co sprawia mu trudności. W tamtym roku podobno opony przednie były złe dla Schumachera ich budowa, specyfikacja była nieodpowiednia dla jego stylu jazdy.
Można dużo o tym wszystkim mówić ale czasem trudno lubić Schumachera zwłaszcza po tym jak się zachowywał na GP Węgrzech gdzie spychał na bandę Rubensa, a po wyścigu powiedział, że nic złego nie robił a trochę później zmienił zdanie i przepraszał.
Dodatkowo często jego wypowiedzi były w stylu peace and love kocham was wszystkich co złe to nie ja, ale ludzie są bardziej z krwi i kości i lepiej posłuchać co mówi Robert Kubica czy Felipe Massa czy Jenson Button bo ich wypowiedzi były konkretniejsze i czasami z takimi normalnymi emocjami wyścigowymi a nie taka plaśka jaką funduje nie raz Lewis Hamilton. Czasami to wręcz hipokryzja, zwłaszcza jak powiedział, że nie przyjąłby czy nie chciałby tytułu mistrza po takiej sytuacji jaka była między Massą i Alonso w Niemczech. Kiedy wiadomo, że Kovalainen jak z nim jeździł to zawsze dla niego najpierw.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz